niedziela, 6 kwietnia 2014

Bojowy test tirfora, trapów i naszej kondycji.

Zgodnie z planem postanowiliśmy dzisiaj pojeździć po torze 4x4 na koniówce.

Auto jeszcze nie do końca przygotowane ale doświadczenie trzeba jednak zdobywać a w myśl stwierdzenia  pilotki: im mniej przygotowane auto tym na prostszych przeszkodach sie wykładamy,skąd łatwiej jest sie jednak wydostać.
Kiedy znudziła nas jazda po torze postanowiliśmy pozwiedzać okolicę i udaliśmy się wzdłuż lasu równolegle do trasy E7.

Kończąc już zwiedzanie postanowiliśmy wracając tą samą drogą spróbować przekroczyć małe, nie groźnie wyglądające błotko.




Auto siedziało dość poważnie a my  popełniając błąd za błędem kopaliśmy coraz bliżej jądra ziemi.
Koniec końców auto siadło na mostach i na podłodze.



 


 

Wyjazd na samych trapach okazał sie nie możliwy wiec w ruch poszedł nowy nabytek: tirfor, o sile maksymalnego wyciągu 3200kg i z indeksem wytrzymałości razy 10.
Lina stalowa 12mm okolo 10-12m dawała  poczucie bezpieczeństwa przy mozolnym ciąganiu Robala.
Mimo to na linie leżała kurtka, jednak wypada dbać o wlasne bezpieczeństwo.





Popełniając dalsze błędy wylądowałem jeszcze głębiej w błocie które zaczynało juz przypominać gliniastą melasę niedającą jakiejkolwiek przyczepności na AT-kach.

Najtrafniejszą decyzją okazało sie przepięcie tirfora do przodu auta, mimo iż do przeciągniecia bylo ponad 3-4m, wiedzieliśmy że wyprowadzi nas to na twardy grunt.













Po dwukrotnym przepinaniu liny udało sie ubłoconego robala wyciągnąć.
Łącznie zabawa trwała ponad 2h i kosztowała wiele kalorii.
Siłownie można sobie darować :)
Po takiej zabawie zakwasy ale i niezwykła satysfakcja gwarantowane.



uchachany pilot


 

 


Smak zabawy tylko nieco psuje incydent z quadowcami którzy jadąc w 7miu spokojnie mogli nam pomódz mimo to zatrzymali sie, pośmiali i pojechali dalej.

Podsumowując, był to bardzo udany wypad a zakup tirfora w cenie 280zł byl najlepszą jak do tej pory inwestycją w szpej.

Tirfor i trapy powinny być na stałym wyposażeniu każdej  nawet niedzielnej terenówki.

Pozdrawiam
Edwin

PS.
Na fotkach można już zobaczyć jak prezentuje sie robal z odnowionym po zimowej stłuczce kangurem i bez bulwar-brzydkich-progów.

piątek, 4 kwietnia 2014

Tanie trapy w Robalu czyli proste DIY

Kilka ostatnich wyjazdów w teren jasno dało nam do zrozumienia ze jednym z najpilniejszych zakupów będą trapy. Wygrzebanie się z piachu czy szczeliny wygrzebanej kołami zawsze wymagało podkładanie czegoś pod koła, czy to starej, zniszczonej, ławki z pnia czy sciąganie gałęzi z lasu.

Zakup profesjonalnych trapów to wydatek rzędu 800-1500zł, jako że nie planujemy używać ich do budowy mostów, postanowiłem poszukać tańszego rozwiązania.

Na próbę zakupiłem stalowy podest do rusztowania warszawskiego za zawrotną kwotę 120zł.
Podest jako taki ma circa 140cm dł i ni grzyba nie mieści po ludzku się do auta, tak wiec został on przecięty na pół tworząc dwa około 60cm odcinki.



Podest w całości waży 17kg tak więc nie jest szczególnie ciężki a po przecięciu, połówki spokojnie dają się wozić w poprzek bagażnika Pajero.

Największą niewiadomą była wytrzymałość najazdów.
Podest jako taki ma utrzymać ciężar około 400kg i to dość szeroko rozłożony, pajero za to waży cirka dwie tony plus graty.


Aby sprawdzić czy coś z tego będzie położyłem trapy na dwóch pieńkach jak na powyższym obrazku.
Przebieg próby zarejestrowaliśmy na (nieco zabawnym) filmie który to jest poniżej:




Przy okazji weekendu pohulaliśmy też po lasach domaniowa po czym to autko prezentowało sie następująco:  :]


Na wyposażenie Robala trafił też tirfor 3200kg ze stalową liną 12mm którego test już niedługo.
W najbliższym też czasie do auta wróci też kangur i pojawią się opony MT o dość słusznym rozmiarze 31x10,5r15 oraz znikną szpetne bulwarowe progi.

 W  niedzielę wypad na tor 4x4 gdzie próbować będziemy tirfora i trapy w warunkach bojowych.
Relacja z niego z pewnością pojawi sie na łamach tego bloga.

Zapraszam do czytania i komentowania.